nora
Biedna Nora nigdy nie przeczuwała, co czeka ją w spokojne piątkowe popołudnie. A tym bardziej nie wiedział tego pan barman bądź kelner. To spokojne popołudnie przestało takim być, kiedy drzwi do Nory otworzyły się i wpakowało się tam siedem czarownic. Ewentualnie scraperek, ale wspomnianemu już panu tylko ta pierwsza nazwa pozwala opisac to co zobaczył.
Zaczęło się spokojnie. Przyczajeniem.
Potem przeszłyśmy do handlu przydasiami i macania swoich prac.
I jak na prawdziwe kobiety przystało, pochłonęły nas te zakupy.
A pan uważnie nas obserwował. I przyniósł miseczkę na ścinki. Można uznać, że go oswoiłyśmy 🙂
Po wszelakich wymianach handlowych nastąpiło dziurkowanie. Tak. Tyle dziurkaczy w jednym miejscu dawało wspaniałe możliwości.
Zbliża się zima, więc produkcja śnieżynek ruszyła ze zdwojoną (a nawet zwielokrotnioną) siłą.
Największa gaduła spotkaniowa i jej uważne grono słuchaczek.
A tak w ogóle dzięki świecy przyniesionej przez wspominanego już pana, miałyśmy możliwość widzenia się nawzajem.
Za to było nastrojowo i tajemniczo. Bardziej jak na sabacie, niż na zwyczajnym spotkaniu scraperek.
Dzięki spotkaniu wzbogaciłam się o ćwieki śnieżynki, kilka pięknych papierów i mogłam poznać pięć wspaniałych osób. Miu to moja osobista siostra, więc znałam ją już wcześniej. Zaplanowałyśmy sobie już wspólne warsztaty bożonarodzeniowo kartkowe. I wspólne zakupy oczywiście.
6 Komentarzy